Na naszej ziemi nie można upamiętniać tych którzy mordowali nasz naród!!!
Co na temat zrujnowanych ukraińskich pomników w Polsce wie i mówi przeciętny Polak?
Zrujnowany pomnik pamięci żołnierzy UPA na cmentarzu w Hruszowicach |
Ten, który uważa się za przyjaciela Ukrainy, w sposób wyważony (w jego błędnym przekonaniu) mówi mniej więcej tak:
"Na naszej ziemi nie można upamiętniać tych, którzy mordowali nasz naród!!! Nie można porównywać mogił zamordowanych Polaków na Ukrainie z pomnikami UPA w Polsce"
Co na ten temat mówią przedstawiciele polskiej władzy?
Wiceprezes IPN prof. Krzysztof Szwagrzyk:
"Nie ma żadnego przepisu i nigdy nie będzie, w którym państwo polskie wyraża zgodę na to, żeby na terenie Polski honorować poprzez upamiętnienia, poprzez pomniki, formacje na rękach których mamy krew Polaków. Nie może być takiej sytuacji jak w Hruszowicach, kiedy cześć oddaje się sotniom UPA, które mordowały Polaków".
Co na ten temat mówią polscy szowiniści z "księdzem" Isakowiczem na czele?
Ten bełkot zdrowiej będzie przemilczeć....
Co łączy wszystkie powyżej wymienione grupy ludzi?
Wszyscy żyją w zakłamaniu...
Pierwsi - ponieważ zostali zmanipulowani, inni sami manipulują, jeszcze inni być może pracują dla ściśle określonych obcych sił - nie będzie tajemnicą dla nikogo, że siły te mają swoją siedzibę w Moskwie.
Zniszczone ukraińskie pomniki w Radrużu, Wierzbicy i Mołodyczu
Dlaczego zakłamanie?
Pozornie słowa o "formacjach na rękach których mamy krew Polaków" i zdecydowany sprzeciw dla upamiętnień w Polsce dla ludzi z tych formacji jest słuszny....ale każdy kij ma dwa końce. Tak, UPA na pewno musi źle kojarzyć się Polakom, zwłaszcza tym, którzy przeżyli tragedię, którą był krwawy polsko-ukraiński konflikt na Wołyniu - tu nikt normalny nie może się dziwić. To można zrozumieć i trzeba zaaprobować.
Ale jest jedno ale...
Czy Polacy zdają sobie sprawę z tego, że Ukraińcy z Wołynia (i nie tylko z Wołynia) mają dokładnie takie samo zdanie o AK... jak wspomniani Polacy o UPA?
Czy zdają sobie sprawę z tego, że dla tych Ukraińców, którzy przeżyli polskie napady na ukraińskie wioski, żołnierze AK, to pospolici bandyci i mordercy?
Czy rozumieją, że ten sam człowiek może być dla jednego bohaterem a dla drugiego zbrodniarzem?
I aby nie być gołosłownym, dwa przykłady ze wspomnień świadków tamtych wydarzeń.
Mowa o dwóch polskich bazach tzw. "samoobrony" w Bielinie i Zasmykach i ich zbrodniach w okolicy (obłudnie nazywanymi "akcjami odwetowymi"), mowa o żołnierzach Armii Krajowej. Tylko dwa przykłady - można by zamieścić ich więcej - jest ich dosyć sporo ....
Niczym wspomnienia te nie różnią się od polskich "kresowych" wspomnień. Czytamy:
"Bohaterskie działania obronne" samoobrony z Bielina:
W wiosce mieszkało około 15 rodzin Polaków. Żyli spokojnie, były mieszane rodziny. Frosja Tarasiuk poślubiła Polaka Franka Rojka. Pewnego dnia Franek potajemnie powiedział swojemu szwagrowi Iwanowi Tarasiukowi, że w nocny przyjadą do wioski Polacy z Belina i będą wszystkich Ukraińców mordować.
"Tak więc - mówił - uciekajcie z domu czym dalej!"
Tarasiukowie całą rodziną uciekli z wioski. Powiedzieli sąsiadowi Oliwkowi Kantonowi, by ten również wraz ze swoją rodziną uciekał, ale Kanton wątpił, nie wierzył. Zebrali się u niego w nocy sąsiedzi i zdecydowali: "cokolwiek by się stało, nigdzie nie uciekamy". Zima, chłód, małe dzieci. W jego domu nocowali Czujko Paweł Kuźmicz, Sas Mychajło Semenewycz z żoną i dwójką dzieci, Oliwko (dziecko), Senator Karpo i jego żona, Sojko Jakub Filipowicz i jego syn Andrzej. W sumie 12 osób. Wszyscy oni zostali w nocy zamordowani a w dzień spaleni. 9 lutego 1944 roku trzeszczał mróz, śniegu było dużo. Kiedy Polacy z Belina napadli na wioskę, niektórzy próbowali się ukryć, jeszcze inni modlili się i prosi, aby ich nie zabijać, ale nie było takich, którzy się bronili.
Na dzień przed masowym mordem Polacy przyjechali do Ochniwki, zabierali świnie, cielęta, kury i wszystkie zwierzęta. Zaszli na podwórko do jednego właściciela i do jego domu, tam natrafili na dorosłego syna, córkę na wydaniu i jej narzeczonego. Wszystkich wygnali z domu, zaprzęgli konie do sań, wrzucili na nie kabana i zaczęli molestować dziewczynę, brat i narzeczony zaczęli jej bronić. Brata zastrzelili, a narzeczonego zakatowali, odcinając nos, uszy i zadźgali bagnetami.
W chlewie zamordowali Klymenczuk Marie (38 lat), Lube (9 lat), Marie (7 lat).
Z bohaterskich wyczynów AK-owcow z Zasmyk:
Od 1943 - ukraińska wieś zaczęła cierpieć z powodu bliskości do polskiej kolonii Zasmyki, gdzie powstała placówka założona przez polskich wojskowych.
W sierpniu uzbrojona polska bojówka bez powodu ostrzelała i spaliła domostwo Iwana Łozowickiego I Kalenyka Żurawskiego. W ogniu zaginęła roczna Feodosia Żurawska. W następnym miesiącu przestępcy z Zasmyk zamordowali Evdokije Antoniuk.
Również we wrześniu, napadając jeszcze raz zarąbali siekierą starego Filipa Smalija, kilka dni później w stodole podczas młocki zastali i zamordowali Wołodymyra Korneliuka, Samsona Hladyszczuka i Piotra Luca.
17 października 1943 uzbrojone bandy z placówek Lubiatynie i Zasmykach spalili Bilaszew, i zamordowali małżeństwo staruszków Rybczuków, Mielników, Bojarczuków, Nazarów, Mishchuków z dziećmi i Hladyszczuków. Niektórych z nich torturowano - dla Sawy Kozła "oszczędzili” kulę i udusił go drutem, Wasyla Mielnika, starych Agafije Demczuk i Sawe Boca spalili żywcem, a w osadzie Zagora zamordowali 15 Ukraińców.
Podkreślamy jeszcze raz - to tylko dwa przykłady, w każdej okolicznej wiosce można jeszcze spotkać starszych ludzi, opowiadających o okrutnych mordach dokonywanych przez bandytów z Zasmyk i Bielina - tych samych bandytów, którzy dla Polaków są bohaterami.
A teraz przeglądnijmy kilka fotografii....
Ukraina. Cmentarz w Bielinie:
I cmentarz w Zasmykach:
W ramach komentarza do zaprezentowanych fotografii zadamy Polakom kilka retorycznych pytań:
- Czy na naszej ziemi też nie można upamiętniać tych, którzy mordowali nasz naród?
- Czy może zasada ta dotyczy tylko waszej ziemi i waszego narodu?
- Czy w Polsce kiedykolwiek odbywały się podobne uroczystości z udziałem kombatantów, patriotycznej młodzieży, wraz z wykorzystaniem symboliki UPA w miejscach upamiętnień tych właśnie żołnierzy?
Cmentarz w Zasmykach odrestaurowano z początkiem lat 90-tych, podczas uroczystego otwarcia odbyła się Msza Święta prowadzona wspólnie przez katolickich i prawosławnych duchownych. W uroczystościach uczestniczyli polscy dyplomaci i przedstawiciele ukraińskich władz. Obecni byli również weterani 27 Dywizji Armii Krajowej (wielu jeszcze żyło). To było jakieś 25 lat temu.
I najważniejsze!
W uroczystościach uczestniczył również ówczesny przewodniczący Wołyńskiego Bractwa Weteranów OUN-UPA, Meletij Semeniuk (niestety już nieżyjący), wraz z delegacją innych członków bractwa.
Na tym cmentarzu weterani AK (prawdziwi weterani) i weterani UPA obejmowali się jeden z drugim, prosili wzajemnie o przebaczenie i płakali jak dzieci...
"Bandyci" przepraszali "bandytów" - bohaterowie wybaczali bohaterom.
Oni zrobili to, co już dawno powinni byli zrobić Polacy i Ukraińcy - sprawy poszły jednak w innym kierunku, zwyciężyła polityka rozgrzebywania ran, kto był i jest prowodyrem?
Odpowiedź na te dwa pytania, jest jednocześnie odpowiedzą na powyższe pytanie:
- Na czyjej ziemi walczy się z upamiętnieniami tych, którzy są bohaterami dla sąsiadów a zbrodniarzami dla gospodarzy?
- Na czyjej ziemi takie upamiętnienia przez gospodarzy są tolerowane i szanowane, pomimo tego, że to pomniki dawnych wrogów i ludzi, którzy mordowali przodków gospodarzy?
Kawałki betonu i wystające z nich pręty – tyle zostało z pomnika ku czci żołnierzy UPA, ktorzy zaginęli podczas obrony szpitala polowego zlikwidowanego przez wojska komunistycznej Polski na Chryszczatej |
Biorąc pod uwagę powyższe, pozwolimy sobie zadać kolejne pytania - tym razem pytania bez odpowiedzi:
- Ile jeszcze wody w Wiśle musi upłynąć, żeby Polacy zrozumieli, że ich racje pisane są patykiem po wodzie?
Czy Ukraińcy nadal cierpliwie będą czekać na rozsądek po polskiej stronie, czy wezmą przykład z sąsiedniego narodu (przedstawiciela europejskiej cywilizacji) i zrobią Hruszowice z Zasmyk, a Chryszczatą z Bielina?
P.S.
Nie, my nie nawołujemy do barbarzyństwa!
Uważamy, że ludzie, którzy polegli i odeszli, są poza naszą jurysdykcją. Niech Bóg ich osadzi i wybaczy im ciężkie grzechy. My ze zmarłymi nie walczymy, niech im ziemia lekką będzie, ich upamiętnienia niech pozostaną. My jedynie zwracamy uwagę na to, do czego może doprowadzić zafałszowana polska polityka historyczna.