Mucha nie siada!

2016-07-07 19:23

Mikołaj Kunicki ps. "Mucha" postać, której biografia obala jednocześnie kilka mitów polskiej histeriografii.

Mit pierwszy - polska policja na służbie u nazistów pojawić miała się na Wołyniu, dopiero po ucieczce ukraińskiej do lasu - wiosną 1943 roku..
Otóż Mikołaj Kunicki, jak sam pisze w swoich wspomnieniach, został zmobilizowany do 104 batalionu Schutzpolizei w Kobryniu (białoruska cześć Polesia) w lipcu 1942 roku. Po czym zostaje wysłany przez Niemców, do szkoły podoficerskiej - w grudniu 42 roku zostaje dowódcą 150 osobowej kompanii w 104. batalionie Schutzmannschaft, złożonym przede wszystkim z Polaków i kilkunastu Białorusinów. Na Wołyniu pojawia się w połowie stycznia roku 1943. Z końcem stycznia, wraz ze swoim oddziałem dezerteruje, organizując, jak twierdzi oddział partyzancki, jaki sam wyznacza sobie zadanie - ma to być zemsta na ukraińskich nacjonalistach za masowe mordy - podkreślamy - z końcem stycznia. W połowie lutego spotyka się z czerwonymi partyzantami i przechodzi pod ich dowództwo.W polskiej Wikipedii podana jest fałszywa informacja mówiąca o jego dezercji w marcu roku 43 jako odpowiedzi na mordy jakich miała dokonywać UPA - Kunicki zdezerterował z niemieckiej policji w styczniu - o jakich mordach UPA może być mowa, jeśli w polskiej historiografii jako pierwszy masowy mord dokonany przez UPA uważa się zbrodnie w Parośli (o tej wiosce wspomnimy później).
Operuje w rejonach placówek polskiej samoobrony w Hucie Stepańskiej i Bylinie - jego współpraca z tym placówkami, rzecz jasna układa się bardzo dobrze.

 

 


Drugi mit jaki obala ta postać.. "o Wołyniu w komunistycznej Polsce nie wolno było mówić" 

- książka "Wspomnienia Muchy" w komunistycznej Polsce wydana była przez MON trzykrotnie - pierwsze wydanie - rok 1958.
Bzdury jakie "Mucha " wprowadza w obieg w swoich wspomnieniach, to przede wszystkim:
- W książce tej aż kipi od opisów zbrodni, jakie mieli dokonywać bulbowcy i banderowcy, oczywiście jedni i drudzy, swoich zbrodni dokonują ramie w ramie z Niemcami...
Mucha przedstawia siebie jako patriotę, walczącego o wolną Polskę, podczas gdy jest zupełnie podporządkowany NKWD.
- "Mucha" twierdzi, że wraz z oddziałem poprzysiągł sobie zemstę za mordy na polskiej ludności cywilnej w Wysocku, w połowie styczna - dokonanego przez oddział UPA, ale przecież do 23 stycznia nie było jeszcze żadnej sotni UPA (jeśli nie liczyć bulbowców). - Interesującym faktem tutaj jest, że właśnie na tych terenach z początkiem lutego, rzekomo UPA wymordować miała całą ludność cywilną wioski Parośla - ciekawym bowiem jest, że Werszyhora - dowódca sowieckiego zgrupowania partyzanckiego, jakie w tych dniach pojawiło się na Wołyniu, w pierwszym wydaniu swoich wspomnień (z roku 1948) pisze o tym, że mordu tego dokonać mógł, bliżej nieznany odział bandytów, na czele z niejakim "Saszko". Saszko miał do tego momentu działać dla Niemców i zostać zwolniony, wraz z grupą "zwolnionych" innych policjantów, do jakich dołączyć mieli okoliczni kryminaliści. Miał on dokonać tego mordu w ramach niemieckiej prowokacji. Rzecz w tym, że o zwolnionych przez Niemców policjantach, żadne źródła nic nie mówią, za to wiemy o dwóch oddziałach policji , jakie w tym czasie zdezerterowały - pierwszy to właśnie oddział Kunickiego - koniec stycznia, a drugi to około 80-ukraińskich policjantów z Sarn, pod dowództwem "Jaremy" Nikona Semieniuka - oddział ten zdezerterował po 7 lutego a do UPA dołączył kilka dni później. Jednak ani Kunicki ani Semieniuk nigdy nie używali pseudonimu "Saszko" - jest jednak faktem, że Służba Bezpieczeństwa OUN w trochę późniejszym czasie zlikwidowała Semieniuka, zarzucając jemu agnturalną współpracę z Niemcami. Istnieje hipoteza, że pod pseudonimem "Saszko" - może ukrywać się niejaki Saczkowski - dowódca policji pomocniczej w Kołkach, ten sam, który brał udział w mordach, tak ukraińskiej ludności, jak i polskiej, jeszcze w 42 roku (przykładowo polska wioska Oborki) - hipoteza ta mówi o tym, że Niemcy mogli Saczkowiskiego wykorzystać do sprowokowania konfliktu, zaraz po pierwszym ataku UPA na Wlodzimierzec, a Werszyhora mógł nie zrozumieć, że mowa o "Saczko"a nie "Saszko". Saczkowskiego - ludność faktycznie tak właśnie jego nazywała a za zbrodnie wobec Ukraińców, UPA wydała na niego wyrok śmierci. Werszyhora wspomina, że cztery osoby, które przeżyły zbrodnie w Parośli, na słowo "Saszko" drżeli z przerażenia, warto dodać, że w drugim wydaniu książki z roku 53, nie ma już mowy o "Saszko" - fragment wspomnień o tych podejrzeniach, wycięty zostaje przez sowiecką cenzurę... wina spada już na banderowców.


Ciekawym również jest, że "Mucha" po Wołyniu przenosi się na tereny Zamojszczyzny i Chełmszczyzny a później w Bieszczady, wszędzie zwalcza rzecz jasna ukraińskich nacjonalistów  Wszędzie - począwszy od stycznia roku 43 bierze udział w "akcjach odwetowych" na banderowcach którzy pojawiają się tam dopiero po zbrodniach Kunickiego.


Na zakończenie swoich wspomnień pisze, że po rozwiązaniu jego oddziału w 1945 roku, udaje się do Moskwy i na tym kończą się jego wspomnienia. W polskiej wikipedii ale również w innych polskich źródłach, jego powojenna biografia urywa się, ze źródeł jakich nie jesteśmy w stanie zweryfikować, dowiadujemy się, że pracuje jako oficer Urzędu Bezpieczeństwa.
O działalności Muchy w źródłach ukraińskich za wiele nie znajdziemy, ale warte zacytowania są takie oto wspomnienia Igorija Steciuka:


" Za Ustiługiem była polska kolonia Bilyn, Polacy stworzyli tam swoją partyzancką fortece. Ilu tam było ludzi ja nie wiem, ale ludzie mówili, że było około 1000, inni mówili o 2 tysiącach, Wszyscy jednak zgodni byli co do tego, że Polacy byli bardzo dobrze uzbrojeni, mieli dobrego dowódcę, prawdopodobnie podoficera polskiej armii, z 32 pułku piechoty, jego pseudonim był: "Mucha". Czy to prawda nikt nie wie, ale wszyscy wiedzieli, że Mucha spalił wszystkie ukraińskie wioski wokół Bilyna. Wszyscy również mówili, ze Mucha jest komunistą, ale ja i wielu innych uważaliśmy, ze Mucha wykorzystał sytuację aby otrzymywać uzbrojenie od sowietów, a tak naprawdę był polskim patriotą-szowinistą.
Mucha dzięki tej broni niszczył na Wołyniu a później na Chełmszczyźnie ukraińskie wioski. Gdzie pojawił się Mucha, wszędzie pogorzeliska i góry trupów. A kiedy połączył się Mucha z Bdzusem, jaki operował Laskową na Chełmszczyźnie, to razem spalili wszystkie wioski wokół Krylowa i dotarli aż pod Hrubieszów, na Wołyń Mucha już nie wrócł".

 

 

I wreszcie trzeci mit jakiemu zaprzecza Kunicki - w Polsce panuje przekonanie , ze współpraca Polaków z sowietami na Wołyniu była wymuszona banderowskimi zbrodniami, Kunicki rozpoczął ja o wiele wcześniej niż możemy mówić o jakiś zorganizowanych mordach, potwierdzają to również podobne wspomnienia niemal wszystkich dowódców czerwonych partyzantów Wołynia.O tym mówią również polskie i ukraińskie źródła - ostoja dla czerwonej partyzantki na Wołyniu, były od samego początku polskie wioski - sowieccy dywersanci z NKWD zaczęli pojawiać się na Wołyniu latem 42 roku, Polska była wtedy sojusznikiem Moskwy i jest naturalnym ze wieś polska na Wołyniu musiała być dla swojego sojusznika gościnna. Ochłodzenie i zerwanie stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polska a Moskwa nastąpiło w kwietniu 1943 roku po ujawnieniu przez Niemców Zbrodni Katyńskiej- ale to na szczeblu politycznym, na Wołyniu współpraca z sowietami nadal układała się bardzo dobrze.

 

Postać bardzo ciekawa, idealny przykład "kresowiaka" jaki gotów był współpracować z obydwoma okupantami Polski - byleby nie dopuścić do tego aby Ukraińcy na własnej ziemi stali się gospodarzami. Dla niego i innych Polaków na tzw. kresach, nie nazistowskie Niemcy i nie komunistyczna Moskwa byli wrogiem numer jeden - a właśnie Ukraińcy i ich niepodległościowe dążenia.

Okupacje można przeżyć, przeczekać, losy wojny mogą się odmienić... ale dążenia niepodległościowe narodu ukraińskiego to problem z jakim sami nie mogli dać sobie rady... stad i kolaboracja z okupantami,

Jak to dawno temu polska szlachta mawiała: "może nie honorowo ale zdrowo"

 

                                                                         Dobrodziej