"Jest jeden Bóg" - po moskiewsku...

2018-08-06 22:32

 

Temat jakby nie nasz, jakby nie związany z polsko-ukraińskimi stosunkami, ale tylko pozornie… Tak naprawdę wszystko, co dotyczy Moskwy, jest w naszych polsko-ukraińskich sprawach niezwykle istotne. Moskwa zawsze wywierała wpływ na działanie naszych elit, naszych polityków i naszych narodów. 

Wywierała… i wywiera nadal. 

W czasach Chmielnickiego, w czasach Zalizniaka, w czasach Piłsudskiego, w czasach Bandery… 

Robiła to zaraz po wojnie, robiła to po rozpadzie ZSRR i robi to dzisiaj.

Robi to poprzez agenturę wpływu, poprzez agenturę propagandową… 

Robi to, używając pieniędzy, robi to używając pożytecznych idiotów, szowinistów, którym wydaje się, że im po drodze  z  Moskwą.

 

Robi to – rzecz oczywista – także przez cerkiew moskiewską. 

Przez cerkiew pod wezwaniem Józefa Stalina 

– działającą dziś, niestety, także w Ukrainie.

 

Czym w przeszłości była moskiewska prawosławna cerkiew? Jak powstała i czy była kiedykolwiek cerkwią niezależną? Prześledźmy historię tej cerkwi, żeby zrozumieć, kto naprawdę był dla niej podmiotem, a kto tylko zasłoną dymną. Czy ta cerkiew rzeczywiście służy Bogu?

 

Od Konstantynopola cerkiew moskiewska niezależna jest na pewno. Jest od Konstantynopola niezależna faktycznie od samego początku – od chwili, gdy tylko ogłosiła się cerkwią autokefaliczną. Miało to miejsce w roku 1448, jeszcze przed upadkiem Konstantynopola. Właśnie wtedy moskiewska cerkiew ogłosiła swoja autokefalię - wbrew innym cerkwiom i bez ich zgody.

 

Przez 141 lat moskiewska cerkiew nie była kanoniczna. Jej autokefalia nie była uznawana przez patriarchę Konstantynopola. Dla prawosławnego świata cerkiew moskiewska była odszczepieńcem.

 

Uznanie moskiewskiej cerkwi, jako cerkwi autokefalicznej, nastąpiło dopiero w roku 1589, ale okoliczności, w jakich do tego doszło, sprawiają, że trudno uznać tę cerkiew za dom boży… chyba, że Bóg akceptuje oszustwo, przekupstwo, podstęp i wymuszanie decyzji więzieniem.

 

Otóż po zajęciu Konstantynopola przez Turków (1453), kasa tamtejszego patriarchatu świeciła pustkami. Sto kilkadziesiąt lat po upadku Konstantynopola, moskiewski car - Fiodor Iwanowicz, Syn Iwana Groźnego - zaprosił do Moskwy konstantynopolitańskiego patriarchę, proponując, żeby Moskwa stała się jego tymczasową siedzibą

Patriarcha Jeremiasz II przystał na tę propozycję, nie podejrzewając, że carski doradca - Borys Godunow, późniejszy car, który jednak już za czasów Fiodora de facto rządził moskiewskim państwem - przygotował pułapkę.

 

Jeremiasz przybył do Moskwy w dniu 13 lipca 1588 roku. Ale nie okazano mu należnego szacunku. Zamiast do obiecanej rezydencji, trafił do aresztu domowego. Żądanie Godunowa było jednoznaczne: Jeremiasz ma ogłosić autokefalię moskiewskiej cerkwi!

 

Pertraktacje trwały niemal rok. Nie wiemy, jakie padały podczas tych negocjacji „argumenty”. Nie wiemy, czym Borys Godunow- protoplasta NKWD - straszył Jeremiasza. Według niektórych przekazów Jeremiasz po prostu był głodzony. Tak czy owak Godunow w końcu wydusił z Jeremiasza tytuł patriarchy dla głowy moskiewskiej cerkwi. Stało się to w maju 1589 roku.

 

W roku 1590 Sobór w Konstantynopolu potwierdził autokefalię moskiewskiej cerkwi, ale i tutaj nie obyło się bez oszustwa... Jak pokazują badania grafologiczne z końca XX wieku, znaczna część podpisów cerkiewnych hierarchów na gramocie z 1590 roku została sfałszowana. Spośród 105 podpisów uczestników Soboru, co najmniej 70 jest sfałszowanych.

 

Fakt fałszerstwa przyznaje nawet moskiewski patriarchat, screen pochodzi z wydania :
" PRAWOSŁAWNA ENCYKLOPEDIA ". 
Pod ogólną redakcją Patriarchy Moskwy - Aleksieja II.
Moskwa 2000.

 

Właśnie tak! Moskiewska autokefalia to fałszerstwo.

 

Tak pojawiła się nowa, piąta co do znaczenia, autokefaliczna cerkiew prawosławna, ze swoim patriarchą. Pojawiła się w wyniku podstępu, szantażu, przymusu i fałszerstwa. Cerkiew, jak nam wmawiają, „od Boga i dla Boga”.

 

Ale to nie koniec intryg i afer w historii moskiewskiego patriarchatu. To nie koniec historii, niewiele mającej wspólnego z wiarą w Boga, a tym bardziej z kanonami obowiązującymi w cerkwiach autokefalicznych.

 

Po śmierci Patriarchy Adriana, w 1700 roku, Piotr I zakazał wyboru nowego patriarchy, a po 20 latach okresu „bezpatriarchalnego” ustanowił tzw. Kolegium Duchowe, wkrótce przemianowane na Święty Synod, który jako organ państwowy pełnił funkcje administracji cerkiewnej od roku 1721 do 1917, z carem jako „ostatecznym sędzią” tego kolegium. W tak zwanym okresie synodalnym organy administracji cerkiewnej w Moskwie były instytucją administracji państwowej.

 

Mamy wiec w historii patriarchatu moskiewskiego 217 lat „patriarchatu bez patriarchy”. Ponad dwa wieki!

 

Przyszedł rok 1917. Na Moskwę spadają nowożytne plagi egipskie - rewolucja, bolszewicy, Lenin z Trockim i Stalinem, komunizm. Ale pojawia się również, wybrany przez Święty Synod, nowy Patriarcha moskiewskiej cerkwi - Tichon.

 

Od samego początku władzy bolszewickiej represjonowany, więziony, sądzony, a uwolniony dopiero po złożeniu deklaracji lojalności wobec bolszewickiej władzy. Umiera (istnieje wersja, że został otruty) w roku 1925.

 

I znowu patriarchat jest bez patriarchy, a do tego cerkiew moskiewska jest przez bolszewików gnębiona wszelkimi sposobami. Oficjalnego zakazu działania cerkwi nie ma, ale bolszewicy robią wszystko, aby cerkiew zniszczyć – a przynajmniej tak to wygląda.

 

Ale czy naprawdę Stalin chciał zniszczyć cerkiew, czy jedynie „oczyścić” ją i całkowicie sobie podporządkować?

 

W latach 1918-39 sowiecka władza, według różnych szacunków, zamordowała około 40-45 tysięcy duchownych (w roku 1918 było w moskiewskim państwie 62 tysiące księży prawosławnych i około 90 tysięcy mnichów). W roku 1939 na wolności przebywało jedynie około 3 tysiące duchownych. Pozostali byli w więzieniach, łagrach, albo już nie żyli…

 

Zwrot następuje w roku 1942. Stalin zezwala na obchody świąt wielkanocnych w Moskwie. 

Na początku 1943 roku zezwala cerkwi na zakładanie kont bankowych  (uznając tym samym cerkiew prawosławną za osobę prawną), 

a we wrześniu tegoż roku zezwala na zwołanie Synodu i wybranie Metropolity Sergiusza na patriarchę cerkwi moskiewskiej...

 

 

Nie trzeba być zbyt inteligentnym, żeby rozumieć, że biskupi, którzy pozostawali na wolności i wybierali Sergiusza, to byli ludzie, którzy całkowicie podporządkowali się Stalinowi. Trzeba tu jednak dodać, że od tego momentu nie pojawił sie w moskiewskiej cerkwi żaden nowy duchowny, który nie byłby jednocześnie współpracownikiem NKWD, a później KGB - to było po prostu niemożliwe! Innymi słowy moskiewski patriarchat powołany do życia w roku 1943 to nie feniks odradzający się z pomocą bożą, a jedynie nowopowstała filia NKWD – utworzona  „z pomocą” Stalina...

   

 

 

Aleksiej I (Patriarcha Moskwy w latach 1945–1970) w  swoim liście do Józefa Stalina, z 19 maja 1944 czyli zaraz po śmierci Patriarchy Sergiusza, pisał:
 
"W mojej przyszłej działalności, będę stale i konsekwentnie kierować się zasadami, które zostały wyznaczone przez działalność cerkiewną dotychczasowego Patriarcha: 
przestrzeganie kanonów i statutów Cerkwi - z jednej strony
i niezmienna lojalność Ojczyźnie i naszemu rządowi kierowanemu przez Was - z drugiej strony.
(...)
Proszę was, Wielce Szanowny i Drogi Józefie Wissarionowiczu, przyjąć słowa moich zapewnień wobec Was, z taką wiarą z jaką ode mnie wychodzą, proszę wierzyć mojej głębokiej miłości i wdzięczności dla Was, jak również miłości wszystkich moich podwładnych, wszystkich cerkiewnych pracowników"

 

Tutaj trzeba też zwrócić uwagę na fakt, że ta sama moskiewska cerkiew, działająca od lat 30-tych pod pełną kontrolą NKWD, a wcześniej, w latach 1700 -1917, pod pełna kontrolą moskiewskich carów, przez cały ten okres działała również na terytorium Wołynia.

Działała tam również w roku 1943.

„Kresowe” środowiska opowiadają nam bajki o grekokatolickich księżach, którzy święcili na Wołyniu noże, widły i siekiery... A przecież, jeżeli ktoś na Wołyniu coś święcił, to tylko ci duchowni, którzy pojawili się tam przed pierwszą wojną światową z nadania cerkwi moskiewskiej. Krótkotrwałe podporządkowanie Wołynia Polskiej Cerkwi Autokefalicznej wiele tu nie zmieniło. A parafii grekokatolickich na Wołyniu po prostu nie było.

 

Nie można również zapominać, ze w latach 1939-41 NKWD miało wystarczająco dużo czasu, aby przeprowadzić bezbłędną selekcję wśród miejscowych duchownych - wyznaczając (sobie znanymi i niezwykle skutecznymi metodami), kto z nich jest „bezbożnym wrogiem narodu”, a kto uzna Józefa Stalina za swojego boga. Jeżeli więc ktoś rzeczywiście święcił siekiery, to może warto sprawdzić, kto konkretnie? Czy aby nie duchowny lojalny wobec sowieckich sojuszników „kresowian”?

 

Na koniec krótkie podsumowanie w datach i liczbach:

 

  • Funkcjonowanie moskiewskiej cerkwi, jako cerkwi schizmatyckiej wobec świata prawosławnego, trwało od roku 1448 do co najmniej 1589, a więc 141 lat.

 

  • Patriarchat moskiewski istnieje (niezależnie od poważnych wątpliwości, co do swej legalności) od roku 1589 do dzisiaj, a więc 429 lat.

 

  • Okres, w którym patriarchat moskiewski nie miał patriarchy, przypada na lata 1700-1917 i 1925-1943, co daje w sumie 235 lat.

 

  • Okres, w którym moskiewska cerkiew miała patriarchę i była niezależna od władzy świeckiej, to lata 1589-1700, czyli 121 lat.

 

  • Okres podporządkowania moskiewskiej cerkwi bolszewikom, NKWD, Stalinowi, KGB, FSB i Putinowi, trwa od roku 1918 do dziś, a więc już 100 lat.

 

 

 

 

 

 

Ot, cala prawda o autokefalii Moskiewskiego Patriarchatu...

 

U nich też, jak u innych chrześcijan, 

jest jeden Bóg... 

ale coraz to inny:

Car..., Lenin..., Stalin..., Putin...

kto będzie następny?