Bracia Stepana Bandery - piekło Auschwitz
Kiedy w dniu 22 czerwca 1941 r. rozpoczęła się długo oczekiwana przez ukraińskich nacjonalistów wojna niemiecko-bolszewicka, wraz z oddziałami Wehrmachtu do jak się wydawało wyzwolonej Ukrainy, wkraczały ukraińskie pododdziały sformowane pod egidą Niemców oraz tzw. "grupy marszowe", stworzone przez OUN-B, z zadaniem proklamowania ukraińskiej niepodległości, oraz organizowania miejscowej administracji w poszczególnych miastach.
W dniu 30 czerwca 1941 r. banderowcy ogłosili we Lwowie niepodległość Ukrainy. Proklamacja ta była sprzeczna z planami nazistów wobec Ukrainy, co spowodowało natychmiastowe aresztowania najważniejszych osób z otoczenia Stepana Bandery.
Niemcy aresztowali niemal cały rząd, samego Stepana Banderę, a w późniejszych miesiącach setki innych ważniejszych działaczy jego organizacji. Jeszcze później rozpoczęły się radykalniejsze represje, włącznie z masowymi egzekucjami banderowców.
Wielu z aresztowanych banderowców po miesiącach więzienia i ciężkich przesłuchań, odprawiano później do nazistowskich obozów koncentracyjnych na terenie Polski i Niemiec. Wśród tych więźniów byli również dwaj bracia Stepana Bandery, Wasyl i Oleksandr.
Obaj działali w Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów a po rozpoczęciu się wojny niemiecko-sowieckiej brali udział w akcji tzw."grup marszowych".
Wasyl Bandera - urodził się w 2 lutego 1915 roku, zakończył rolniczy fakultet Lwowskiej Politechniki w Dublanach, oraz filozofię na Uniwersytecie Lwowskim, w roku 1938 aresztowany i osadzony przez władze polskie w obozie koncentracyjnym w Berezie Kartuskiej.
Wyzwolony we wrześniu 39-roku powraca na kilka dni do Lwowa ale z uwagi na sowieckie represje wraz ze Stepanem Banderą ucieka do Krakowa. W czerwcu 41 roku w ramach tzw "grup pochodnych" dociera do Stanisławowa i tam współorganizuje ukraińskie władze miasta, 14 września 41 roku aresztowany przez gestapo wraz z żoną jaka jest w ciąży (żonę po kilku dniach Niemcy wypuszczają z więzienia). Wasyla przetrzymują w stanisławowskim więzieniu przez dwa miesiące, później w więzieniu we Lwowie (na ulicy Ląckiego), po kilku miesiącach przewieziono go do Krakowa i osadzono w więzieniu Montelupich a 20 lipca 1942 roku w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu.
Oleksandr Bandera - urodził się w 25 marca 1911 roku, zakończył rolniczy fakultet Lwowskiej Politechniki w Dublanach. Studiował również w Rzymie, gdzie zakończył wyższą szkołę polityczno-ekonomicznych nauk, obronił tam tytuł doktora nauk politycznych. Ożenił się z Włoszką Marią D'amico (o roli Marii D'amico w pomocy dla banderowców osadzonych w Oświęcimiu będzie później). Od lipca 1941 roku we Lwowie, gdzie działa w OUN, organizuje pomoc dla ukraińskich robotników. Aresztowany z końcem 41 roku i osadzony w wiezieniu we Lwowie. W późniejszym okresie umieszczony w Montelupich w Krakowie a 22 lipca 42 roku przewieziony do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.
*****
W dniu 20 lipca 1942 r. niemiecka policja bezpieczeństwa z Krakowa skierowała do KL Auschwitz dwudziestu trzech banderowców, którzy otrzymali numery od 49721 do 49744. Jako pierwszy z nich w obozie został zarejestrowany Wasyl Bandera, student filozofii, który był bratem Stepana Bandery.W dniu 22 lipca 1942 r. do KL Auschwitz przywieziono z więzienia na Montelupich w Krakowie jeszcze jednego brata Stepana Bandery – Oleksandra (nr obozowy 51427)
I właśnie od tego momentu rozpoczyna się prawdziwe piekło dla OUN-owców, którzy zostali osadzeni w tym obozie, wcześniej banderowcy podczas przesłuchań byli bici i torturowani przez nazistów, w obozie trafiają w ręce polskich współwięźniów.
Pierwszymi ofiarami ludzi, którzy również jak oni byli ofiarami nazistowskiego terroru, ludzi których spotkała tak samo tragiczna dola, byli bracia Stepana Bandery.
Tak wspomina te dni Borys Witoszynsk, jeden z ukraińskich nacjonalistów osadzonych w Oświęcimiu:
"Polacy od pierwszych chwil naszego pobytu rozpoczęli znęcać się nad nami, bili nas do krwi, podczas bicia krzyczeli: "Chcieliście Polskę zawalić? Wy mordercy Pierackiego! Który to jest ten Bandera?"... Z nami do obozu przyjechał Wasyl Bandera, jaki siedział w wiezieniu w Krakowie ...polska rozszalała gołota rzuciła się na naszych oczach mordować naszego przyjaciela, najstraszniejsze było to, że nie mieliśmy sił jemu pomóc, każdy z nas był pobity i otoczony bandą "gloworezów" którzy pałkami i pięściami dawali swobodę swoim zwierzęcym instynktom, nie mogłem nawet myśleć o jakiejkolwiek probie sprzeciwu. W atmosferze katowania, bicia i krzyków minęła pierwsza nasza noc w Oświęcimiu, podczas której główne role katów odegrali nie hitlerowscy bandyci ale polscy więźniowie polityczni...
Cały czas Polacy znęcali się nad Wasylem Banderą. W tym czasie miał już złamanych kilka żeber, wybite zęby i zmasakrowane oblicze.Tylko cudem od śmierci uratowali się B.Rybczuk, S. Lenkawski a Jaworiwa pobili tak, że kilka dni później zmarł.
..."Oni mnie zamordują, ja to wiem" - to były jedyne słowa jakie Wasyl Bandera mówił do nas w ostatnich dniach swojego życia.
Inny OUN-owski wiezień Oświęcimia Petro Mirczuk tak opisuje te tragiczne wydarzenia:
"Podczas przeglądu więźniów przywiezionych z Montelupich, Polak ze Stryja Groński usłyszał nazwisko Bandera, podbiegają inni Polacy, biją Wasyla pierwszy raz, Groński krzyczy: "Wam za Polski było źle? My wam takie dobro sprawimy, że nikt z was nawet kilku dni nie przeżyje" ...Po kilku pobojach całe ciało Wasyla było we krwi, twarz zmasakrowana, rozbita głowa... Polacy - Kral ze Śląska i Podgulski z Przemyśla zaciągnęli Wasyla do lochu osypanego cementem, wrzucili do beczki z wodą i szorowali jego ranione ciało szczotką ryżową. Do wieczora Wasyl nie miał już sił aby się podnieść, zawieźli go do więziennego szpitala. Później dowiedzieliśmy się od Polaków, że umierającemu Wasylowi wstrzyknięto śmiertelną dawkę trucizny"
Ten sam los spotkał Oleksandra Bandere, jakiego polscy współwięźniowie katowali od samego początku jego przybycia do Oświęcimia. Oleksandr zmarł na skutek ciężkich pobić w więziennym szpitalu 25 lipca 1942 roku.
W ten sam sposób zakończył swoje życie Dmytro Jaciw - wiceminister w rządzie Jaroslawa Stećki - aresztowany przez Niemców 15 września 41 roku, w lipcu 42 przewieziony z krakowskiego wiezienia Montelupich do Oświęcimia.
Jaciw był zakatowany na śmierć przez polskich współwięźniów dnia 19 sierpnia 1942 roku.
Nie przeżył również znęcania się polskich współwięźniów Hrycko Jaworiw, ciężko pobity w sierpniu przez Polaków, leżał kilka dni w więziennym szpitalu i już z niego nie wyszedł.
W tym miejscu wrócimy do wspomnianej wcześniej żony Wasyla Bandery, Włoszki Marii D'amico. Była ona krewną Galeazzo Ciano - zięcia Benito Mussolini, wtedy jeszcze osoby wpływowej.
(później rozstrzelany pod zarzutem zdrady państwa). Otóż Maria D'amico po otrzymaniu wiadomości o śmierci swojego męża w Oświęcimiu, użyła wszelkich swoich wpływów aby dowiedzieć się jak wygląda sytuacja ukraińskich więźniów w tym obozie, i właśnie dzięki oficjalnej interwencji w tej sprawie włoskich władz, OUN-owców oddzielono od Polaków, co uratowało ich przed pewną śmiercią, niektórzy z nich i tak nie przeżyli pobytu w tym obozie, ale przynajmniej inni mieli szanse...
*****
Pora na podsumowanie.
Co powodowało wśród polskich więźniów taką nienawiść do Ukraińców? Dlaczego w sytuacji gdzie ich bardzo ciężki los - bo i oni osadzeni byli w obozie koncentracyjnym - wykazali takie okrucieństwo i tak dzikie zwierzęce instynkty? To, że Niemcy mogli do tego prowokować jest prawdopodobne, niemal pewne, ale to nie Niemcy podpowiadali Polakom, że trzeba mordować Ukraińców, gdyż źle im się żyło w Polsce i chcieli mieć Wolna Ukrainę. To nie Niemcy podpowiadali im, że trzeba mordować Ukraińców, ponieważ zabili przed wojną ministra Pierackiego (choć w danym wypadku mogli - Pieracki miał dobre kontakty z Goebelsem).
Przenieśmy się na chwile w czasie i miejscu. Rok 1943 - obóz koncentracyjny w Sachsenhausen - do obozu trafia generał Grot Rowecki, jego współwięźniami są ukraińscy nacjonaliści na czele ze Stepanem Banderą, przyjmują Grota Roweckiego nie jako śmiertelnego wroga a wręcz przeciwnie, ci którzy mają możliwość kontaktu z nim, zaprzyjaźniają się z generałem, planują nawet dla niego ucieczkę z obozu.
Ten jeden fakt dosyć dobrze obrazuje ówczesna rzeczywistość.
Dlaczego właśnie tak było?
Polski nacjonalizm bezsprzecznie był zjawiskiem pozytywnym w czasach, kiedy Polska była okupowana przez trzech zaborców i przyczynił się bardzo do odzyskania przez naród polski niepodległości po pierwszej wojnie światowej. Nacjonalizm ten, silą rzeczy musiał być radykalny z uwagi na walkę z okupantami, jacy przecież po dobroci opuścić polskiej ziemi nie chcieli. Przywódcy polskich organizacji narodowo-wyzwoleńczych, zaprawieni w bojach ale i myślący kategoriami ciągłej walki, nieufności, widzący wszędzie wroga i przeciwnika jakiego należy zniszczyć, przejęli w Polsce władzę, to oni kierowali państwem a tym samym świadomością społeczną i to właśnie oni ten zdrowy nacjonalizm - ten który jest konieczny w czasie walki narodowo-wyzwoleńczej - przerodzili w bardzo ostry szowinizm. Szowinizm ten zaszczepili dosyć sporej części społeczeństwa i to jest główna przyczyna nie tylko historii o której mowa w powyższym tekście ale również wszystkich nieszczęść, jakie miały miejsce w polsko-ukraińskich stosunkach 20-wieku. Winy i grzechy były po obu stronach konfliktu, oba narody wyrządziły sobie wzajemnie sporo krzywd, oba narody mają za co wzajemnie się przepraszać - ale właśnie ten szowinizm i brak zrozumienia dla narodowych dążeń swojego sąsiada był zarzewiem nienawiści, jaka w czasie II wojny światowej doprowadziła do tragicznych wydarzeń.
Zanim ten tekst pojawił się na naszej stronie, przeczytał go mój znajomy, gdy dotarł do pytania: "Co powodowało wśród polskich więźniów taką nienawiść do Ukraińców?"
- odpowiedział trochę cynicznie:
"Jak to co powodowało taką nienawiść? przecież to oczywiste - Rzeź Wołyńska! Właśnie z tej przyczyny Polacy nienawidzili Ukraińców... poczynając z 1918 roku".
Nic dodać - nic ująć.
Dobrodziej