Anatomia zdrady
2016-08-16 21:23
Jeszcze jeden rozdział historii polsko-ukraińskich stosunków XX wieku, wymagający uściśleń, wyjaśnień i usunięcia fałszu.
Porozumienie militarne podpisano 24 kwietnia, a działania ofensywne rozpoczęto już dnia następnego, nie dając zupełnie czasu stronie ukraińskiej na rozpoczęcie mobilizacji. Wojska ukraińskie były więc liczebnie bardzo słabe, nie były należycie wyposażone i uzbrojone (a przecież w podpisanej umowie militarnej te kwestie były gwarantowane przez stronę polską). Umowa militarna obligowała stronę ukraińską do uzyskania zgody na działania mobilizacyjne od rządu polskiego – taką zgodę uzyskała URL dopiero w czerwcu 1920 roku, czyli po dwóch miesiącach od rozpoczęcia operacji kijowskiej - o czym dowiadujemy się z listu do Petlury od ministra spraw wojskowych URL, płk Salskiego.
Polski oficer łącznikowy o tej akcji pisał w swoim raporcie: "Zachowanie oficerów naszych wobec ministrów i generałów ukraińskich wysoce nietaktowne, a ze strony żołnierzy - nawet brutalne”.
Jeszcze zanim doszło do bitwy warszawskiej, rozpoczęły się i trwały
w trakcie tej bitwy polsko-bolszewickie rozmowy pokojowe w Mińsku.
Polskie władze odmawiały współudziału delegacji URL w tych rozmowach. W tym samym czasie, kiedy Ukraińcy oddawali swoje życie za Polskę, władze RP przystępowały do dzielenia Ukrainy pomiędzy siebie i bolszewicką Moskwa.
Wtedy wprawdzie do porozumienia nie doszło - ale nie po zwycięskiej bitwie, a właśnie w Mińsku ustalono kolejne spotkanie, które miało odbyć się w Rydze. Już wtedy zdecydowano, że problem ukraiński nie istnieje, że sojusz jaki podpisali Piłsudski i Petlura, to świstek papieru nie mający żadnej wartości. Później podczas rozmów pokojowych w Rydze ten fakt oficjalnie potwierdzono.
dobrodziej
P.S.
Jeszcze jeden rozdział historii polsko-ukraińskich stosunków XX wieku, wymagający uściśleń, wyjaśnień i usunięcia fałszu.
W polskiej wersji historii tych stosunków panuje przekonanie, że Traktat Ryski, porozumienie z Sowietami, zdrada URL to wynik okoliczności wojennych, brak możliwości dalszego prowadzenia wojny i słabość URL jako partnera.
Jednocześnie zapomina się o dość istotnych szczegółach, jakie wpłynęły na taką właśnie sytuację, a szczegóły te świadczą o tym, że zdrada następowała dużo wcześniej, nawet przed tzw. "Cudem nad Wisłą " a bezpośrednio po tym wydarzeniu, Rzeczpospolita przestała jedynie udawać przyjaciela. Wtedy to ujawniła swoje prawdziwe oblicze.
Zajmiemy się niuansami, jakie świadczą o tym, że zdrada była zaplanowana i wkalkulowana w działania państwa polskiego od samego początku rozpoczęcia współpracy międzypaństwowej (w tym militarnej) pomiędzy Rzeczpospolita a URL.
Ale po kolei ....
Początkiem rozmów pomiędzy Polską a URL możemy nazwać sondażową misję wojskową, jaka pojawiła się w Warszawie już w styczniu roku 1919, dalsze próby porozumienia były omawiane i trwały aż do 16 czerwca 1919 roku, kiedy to we Lwowie podpisano porozumienie, na mocy którego nastąpiło zawieszenie broni. W sierpniu 1919 roku w Dęblinie, podczas kolejnej rundy negocjacji, doszło do szerszego porozumienia podpisanego 1 września.
Wtedy to ustalono m.in. linię demarkacyjną na Zbruczu, zwolnienie jeńców, nawiązano stosunki handlowe.
Linia demarkacyjna na Zbruczu nie była niczym innym, jak ostatecznym wymuszeniem na URL przekazania Polsce całej Galicji, na tym niestety apetyty Rzeczpospolitej nie kończyły się. Strona Polska rościła sobie pretensje również do części Wołynia i Podola - tereny, jakie pozostawały pod polskim panowaniem w wyniku wcześniejszych działań wojennych, nie zostały przekazane URL, a wręcz przeciwnie, likwidowano ukraińską administrację, a jako język urzędowy wprowadzano język polski.
W grudniu 1919 władze URL całkowicie utraciły kontrolę nad swoim terytorium: wschodnie i centralne tereny zajęli bolszewicy, południowe Denikin ze swoją armią, a zachodnie pozostawały pod polską administracją. Siedzibę rządu przeniesiono do Warszawy, Wtedy jeszcze nie istniał polsko-ukraiński sojusz, ale właśnie wtedy pierwszy sygnał mówiący o tym, że późniejszy sojusz nie będzie dotrzymany, przejawił się w decyzji rządu IIRP, poprzez powołanie polskich władz Zarządu Cywilnego Wołynia i Ziem Frontu Podolskiego, co praktycznie skasowało resztki ukraińskiej państwowości i cofało do pozycji wyjściowych, wcześniejsze wątłe - ale jednak porozumienie.
Wprawdzie z początkiem lutego w Brześciu, rozpoczęto formowanie (zgodnie z założeniami porozumienia podpisanego we Lwowie, we wrześniu) pierwszych oddziałów wojskowych URL, jednak problem kwestii terytorialnej stanął w martwym punkcie. Pertraktacje trwały przez dwa miesiące i nie przynosiły efektów, a polskie rosnące żądania terytorialne oraz ekonomiczno-gospodarcze kilkakrotnie groziły zerwaniem rozmów. Sytuację uratował sam Symon Petlura, który osobiście przybył na spotkanie z Józefem Piłsudskim.
Petlura zgodził się dla ratowania sytuacji oddać Polsce nie tylko Galicję, ale również niemal cały Wołyń. Rozmowy trwały całą noc z 21 na 22 kwietnia i zakończyły się podpisaniem umowy politycznej pomiędzy rządem II RP i rządem URL.
W tekście umowy rozwiązano kwestie terytorialne, ustalając granicę na Zbruczu, przez Wołyń na wschód od Zdołbunowa i dalej na północ aż do Prypeci. Doszło do tego, że ziemie zamieszkałe w zdecydowanej większości przez ludność ukraińską (z Równem i Krzemieńcem włącznie), czyli ziemie gdzie ludność polska stanowiła od 5 do 12 procent, stawały się terytorium Rzeczypospolitej.
Na mocy tej umowy, IIRP i URL zobowiązały się do niezawierania skierowanych przeciw sobie umów międzynarodowych (ten fakt podkreślamy) i zobowiązały się do zawarcia sojuszu wojskowego. Pakt wojskowy podpisano 24 kwietnia 1920 roku. Oprócz ustaleń militarnym zawierał on ważne ustalenia polityczne, mówiące o przekazywaniu władzy na wyzwalanych terenach w ręce ukraińskie, jednak z wyłączeniem kolei, które pozostać miały pod zarządem polskim (na terenach nominalnie należących według umowy do suwerennego państwa ukraińskiego - co również warto podkreślić).
I właśnie od tego momentu - a więc od samego początku "polsko-ukraińskiego porozumienia" - wymuszonego na URL, kiedy Petlura był w klasycznej sytuacji "bez wyjścia", możemy mówić o pierwszych zwiastunach zdrady - a ścisłej o tym, że porozumienie i w ogóle URL, była dla II RP jedynie instrumentem dla osiągnięcia swoich dążeń terytorialnych, nie była nigdy URL pełnoprawnym partnerem, wobec jakiego państwo polskie miało zamiar być lojalnym sojusznikiem. Skąd takie tezy? O tym mówią fakty...
Fakt pierwszy - "Wyprawa Kijowska"
Czy polskie władze, jakim zależałoby na silnej ukraińskiej armii, która sukces militarny podczas wyprawy kijowskiej mogłaby później utrzymać i obronić się przed ewentualną kontrofensywą bolszewików postępowałyby właśnie w ten sposób?
Logika podpowiada, że z operacją należało poczekać, a ukraińskie wojska należało w tym czasie rozbudowywać i uzbroić. Można oczywiście spierać się i twierdzić, że nie było czasu i brakowało uzbrojenia. Można - ale po co w takim razie składać w umowie międzynarodowej obietnice bez pokrycia, w jakim celu wstrzymywać mobilizację do armii ukraińskiej i po co wysyłać polską armię do walki o Kijów, jeśli wiadomo, że morale sil zbrojnych jest najwyższe, jeśli walczy się o własną ziemię.
Jakże inna byłaby reakcja ludności ukraińskiej, gdyby centralną Ukrainę wyzwalała 70 tysięczna ukraińska armia, a nie 60 tysięczna armia polska i około 10 tysięczna ukraińska, a przecież od sukcesów militarnych URL zależało w ogromnym stopniu poparcie społeczeństwa ukraińskiego, a w jeszcze większym ukraińskich elit, jakie były bardzo sceptyczne wobec porozumienia z II RP i oddania jej Galicji i sporej części Wołynia. Ta sytuacja nie mogła przysporzyć zwolenników URL, a wręcz odwrotnie... Naród często widział tę operację, jako kolejną awanturę i walkę obcych państw o ukraińską ziemię. Dla potwierdzenia tej tezy zacytujemy fragment listu Piłsudskiego do ówczesnego wiceministra spraw wojskowych, generała Sosnkowskiego :
"Doprawdy z tymi draniami wojować nie można, już donoszą mi, że ten pas, którym idą, gotów jest robić powstanie przeciwko nam”
- mowa tutaj o poznańskich pulkach armii polskiej wkraczających do Kijowa i grabieżach oraz innych haniebnych dokonaniach żołnierzy "wyzwolicieli". O innych wypadkach maruderstwa i traktowaniu przez armię polską wszelkiego mienia, jako zdobycz wojenną, wywożoną później do Polski, mówi nam raport i oficjalny protest przygotowany przez rząd URL, przekazany na ręce Piłsudskiego, przed jego zaplanowanym spotkaniem z Petlurą w Winnicy. Świadczą o tym również masowe protesty miejscowej ludności.
"Doprawdy z tymi draniami wojować nie można, już donoszą mi, że ten pas, którym idą, gotów jest robić powstanie przeciwko nam”
- mowa tutaj o poznańskich pulkach armii polskiej wkraczających do Kijowa i grabieżach oraz innych haniebnych dokonaniach żołnierzy "wyzwolicieli". O innych wypadkach maruderstwa i traktowaniu przez armię polską wszelkiego mienia, jako zdobycz wojenną, wywożoną później do Polski, mówi nam raport i oficjalny protest przygotowany przez rząd URL, przekazany na ręce Piłsudskiego, przed jego zaplanowanym spotkaniem z Petlurą w Winnicy. Świadczą o tym również masowe protesty miejscowej ludności.
Wojsko polskie zarządziło odwrót 13 czerwca, w tym dniu armia polska opuściła Kijów, pozostawiając kilkunastotysięczną armię Petlury samą wobec bolszewickiej kontrofensywy, dopiero wtedy jak już wcześniej wspominaliśmy URL uzyskała zgodę na dodatkową mobilizację.
Oddziały ukraińskie wykazały wielką bitność i odwagę odnosząc lokalne sukcesy, pomimo olbrzymiej przewagi wroga, lecz w obliczu odchodzących oddziałów polskich, zmuszone były do ciągłego wycofywania się aż do pozycji nad Zbruczem. Tam walki trwały przez dwa tygodnie. W końcu rząd URL razem z wojskami 12 lipca wycofał się na teren Galicji. Los URL był już niemal przesądzony.
Fakt drugi - "Ewakuacja” rządu URL ze Stanisławowa.
Rząd URL jako swoją siedzibę wybrał sobie w tym momencie Stanisławów, od samego początku polski wywiad (oddział II Straży Granicznej), kierował do swojej centrali raporty, mówiące o niebezpieczeństwie ukraińskiego powstania, a jako prowodyrów tego powstania określał przedstawicieli rządu URL. Podobne raporty docierały do władz państwowych poprzez MSW.
Mowa tutaj o rządzie państwa, które jest w tym momencie sprzymierzeńcem i przyjacielem , wobec jakiego Polska ma określone umowami międzynarodowymi zobowiązania.
I tutaj następuje kolejne wydarzenie, jakie wpisuje się w tezę o zdradzie zaplanowanej...
Szef Sztabu Dowództwa Okręgu Generalnego "Lwów”, płk Jan Thullie wydaje rozkaz, na mocy którego w nocy z 14 na 15 lipca dokonano "ewakuacji” rządu URL ze Stanisławowa.
Jak wyglądała ewakuacja sprzymierzonego z Polską rządu URL?
Polskie wojsko przeprowadziło akcję, która w żaden sposób nie może być nazwane ewakuacją, a już na pewno nie ewakuacją kierownictwa zaprzyjaźnionego państwa. Ukraiński rząd, urzędników wyższego i niższego szczebla wraz z rodzinami (łącznie około 1200 osób) pod eskortą wojskową doprowadzono na teren dworca kolejowego i przetrzymywano pod strażą do rana, w oczekiwaniu na przybycie pociągu, który miał wywieźć "ewakuowanych" ze Stanisławowa. Podczas błyskawicznej nocnej akcji, rodziny urzędników nie miały czasu na przygotowanie potrzebnej dla podróży żywności i podstawowych środków higieny, nie wspominając o majątku, jaki chcieliby ze sobą zabrać.
Rankiem około godziny 9-ej zapełniono pociąg 1200 osobami, wyznaczonymi przez polskie władze do ewakuacji. Stacją docelową był Tarnów. "Eskortowanych" pilnowała polska policja, która nie pozwalała nikomu wychodzić z pociągu podczas postojów na mijanych stacjach kolejowych. Tym samym ukraińscy urzędnicy , wojskowi oraz ich rodziny również podczas przymusowej podróży, nie mogli zaopatrzyć się w niezbędną żywność, napoje i środki higieny a polskie władze tych środków nie zabezpieczyły..
Przypominamy jeszcze raz - działania te prowadzono wobec najwyższych władz państwa sprzymierzonego - wobec przyjaciela!
W czasie kiedy trwa bolszewicka ofensywa, kiedy rząd URL powinien być przez polskie władze wspierany maksymalnie na ile to możliwe, w czasie kiedy wojska ukraińskie mogły być bardzo przydatne w zbliżającej się wojnie na terenach administrowanych przez Polskę a później również już w Polsce.
Czy tak upokarza się przyjaciela? Czy sojuszników niszczy się i rozbija?
Zdrada? Czy może jednak wyrachowane i od samego początku zaplanowane oszustwo?
Fakt trzeci - "Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść"
Udział ukraińskiej armii w wojnie polsko-bolszewickiej, też jest faktem wymagającym uwagi
- URL była jedynym faktycznym sojusznikiem Polski w tej wojnie, siły ukraińskie były wprawdzie stosunkowo niewielkie, ale bitnością i odwagą przyczyniły się do odparcia moskiewskiej nawały, jaka powoli zalewała Polskę.
- URL była jedynym faktycznym sojusznikiem Polski w tej wojnie, siły ukraińskie były wprawdzie stosunkowo niewielkie, ale bitnością i odwagą przyczyniły się do odparcia moskiewskiej nawały, jaka powoli zalewała Polskę.
I tutaj mamy kolejny dowód na to, że URL była jedynie instrumentem w rękach polskich władz państwowych.
Jeszcze zanim doszło do bitwy warszawskiej, rozpoczęły się i trwały
w trakcie tej bitwy polsko-bolszewickie rozmowy pokojowe w Mińsku.
Wtedy wprawdzie do porozumienia nie doszło - ale nie po zwycięskiej bitwie, a właśnie w Mińsku ustalono kolejne spotkanie, które miało odbyć się w Rydze. Już wtedy zdecydowano, że problem ukraiński nie istnieje, że sojusz jaki podpisali Piłsudski i Petlura, to świstek papieru nie mający żadnej wartości. Później podczas rozmów pokojowych w Rydze ten fakt oficjalnie potwierdzono.
To wydarzenie nie było początkiem zdrady - to był jej epilog.
Inne fakty potwierdzające postawioną tezę...
Przez cały omawiany okres władze polskie starały się wymusić na władzach URL zobowiązania, które de facto podporządkowywały państwo ukraińskie Polsce - od tych kwestii uzależniano pomoc, która była gwarantowana podpisanymi umowami.
Polakom chodziło m.in. o prawo do wydobycia rudy żelaza i manganu w kopalniach Zagłębia Krzyworoskiego, o prawo do wydobycia fosforytów na Podolu, o wolne polskie strefy w portach czarnomorskich - te żądania nie mogły być jednoznacznie odrzucone, strona ukraińska grała na czas, przeciągała negocjacje - ale sam fakt istnienia takich żądań jest dowodem na to, jakie podejście w rzeczywistości miały polskie władze do istnienia niezależnej Ukrainy... W tym czasie niemal pełną władzę w Polsce posiadał wielki "przyjaciel" Ukrainy Józef Piłsudski.
Znana jest dosyć twarda i pozornie rozsądna wypowiedz Piłsudskiego na temat Ukrainy, jaka pojawiła się w wywiadzie dla zachodniej prasy:
"Jeśli chodzi o politykę rządu ukraińskiego, traktuję to, jako eksperyment. Jeśli im się uda – to się uda. Jeśli nie osiągną sukcesu, to nie będą go mieć(...). Są dwa sposoby, by nauczyć ludzi pływania. Wolę sposób rzucania ich na głęboką wodę i zmuszania do pływania. To właśnie robię z Ukraińcami”.
Teoretycznie rozsądne słowa, ale w praktyce te słowa są fałszywe.
Zapomniał Piłsudski dodać, że wcale nie chciał aby URL rzucona na głęboką wodę nauczyła się pływać. Zapomniał dodać, że przywiązywał jej do szyi ciężkie kamienie - tymi kamieniami były właśnie wymienione powyżej fakty.
URL nie miała najmniejszych szans utrzymania się na powierzchni, ten "eksperyment" od początku był skazany na porażkę. Petlura i armia URL swojego słowa dotrzymali, wywiązali się honorowo ze złożonych obietnic, lojalnie walcząc u boku Polski "Za Waszą Wolność i Naszą".
Piłsudski i cała II Rzeczpospolita z innego słynnego hasła "Bóg, Honor, Ojczyzna" wykreślili słowo "honor".
Piłsudski i cała II Rzeczpospolita z innego słynnego hasła "Bóg, Honor, Ojczyzna" wykreślili słowo "honor".
Ot gdzie leży przyczyna polsko-ukraińskiego konfliktu XX wieku.
dobrodziej
P.S.
W Polsce porozumienie Piłsudski - Petlura jest przedstawiane jako przykład polsko-ukraińskiego braterstwa i wspaniałej współpracy, w walce z odwiecznym wrogiem - Moskalem.
Wielce ciekawym jest, czy jako przykład współpracy pokazywano by w Polsce sytuację odwrotną, gdzie Ukraina odebrałaby Rzeczpospolitej Małopolskę i województwo świętokrzyskie, w zamian za obietnicę wspólnej walki z innym najeźdźcą - swoich zobowiązań nie wypełniałaby, a na koniec sprzedałaby Polskę i podzieliła ją razem z tym "wspólnym odwiecznym wrogiem "...
źródła:
„Józef Piłsudski Rok 1920 Pisma zbiorowe”, Warszawa 1937
Tadeusz Kutrzeba „Wyprawa kijowska”, Warszawa 1937
"Widok na politykę czyli Piłsudski mówi - przepraszam". - Jerzy Rostkowski