Gorzka prawda czy historyczny iluzjonizm?
W naszym ostatnim artykule pisaliśmy o otwartym liście Tarasa Bulby Borowca do OUN-B, oraz o manipulacji przejawiającej się wyrywaniem z jego książki, tylko tych fragmentów, które wygodne są dla potwierdzenia hipotez polskich historyków i polityków. Pisaliśmy również o tym, że inne bardzo istotne słowa Tarasa Bulby Borowca są zupełnie ignorowane. Tym samym obraz jego spojrzenia na ówczesną rzeczywistość jest zakłamany świadomie i celowo.
Kolejnym doskonałym przykładem zafałszowywania historii poprzez manipulację dokonywaną na materiałach źródłowych jest cytat jaki zakorzenił się na dobre w polskich pracach naukowych i pseudonaukowych, oraz w publicystyce dotyczącej polsko-ukraińskiego konfliktu.
Mowa o fragmencie z książki "Witer z Wołyni".
Autorem tej pracy jest Mychajło Podworniak - Ukrainiec, pastor protestancki jaki w tamtych czasach żył i pracował na Wołyniu.
Przejdźmy od razu do cytatu:
"Ukraińscy partyzanci napadali na wsie, w których mieszkali Polacy i wszystkich, którzy nie uciekli do miasta, zabili. Zabili bez najmniejszego ludzkiego serca, bez ludzkiego sumienia. Zabijali małe dzieci, chorych starców, zabijali każdego Polaka. Wszystkie polskie gospodarstwa spalili. Pamiętam, jak właśnie tej nocy wyszedłem za swój sad na pole. Za górką leżała niewielka polska wieś. Nad nią wznosiły się kłęby czarnego dymu i ognia. Było słychać ryk bydła, krzyk ludzi, karabinowe strzały. Tam odbywał się straszny sąd, zawitała tam okrutna zemsta, niemiłosierna ludzka nienawiść. Na prawo za lasem - druga pożoga, bo tam również na wpół polska wieś. Patrzyłem w tamtym kierunku i moje serce rozrywało się od bólu. Na moich oczach pisała się straszna historia naszej ziemi, pisała się krwawymi literami, pisała się niewinną krwią. I co winne są te małe dzieci, kto rozpoczął i po co rozpoczął to straszne ludobójstwo...."
Jako źródło podaje się: " Mychajło Podworniak, "Witer z Wołyni", Winnipeg 1981, s.176-177"
Cytat nie pozostawia złudzeń. Schemat tradycyjny:
- Okrutni i źli to Ukraińcy
- Niewinne ofiary to Polacy
Wszystko wpisuje się w polską wersję historii strasznych wydarzeń na Wołyniu w roku 1943-im. Każdy kto przeczytał ten fragment wspomnień Podworniaka musi utwierdzić się w przekonaniu jakie i do tej pory posiadał. Tym bardziej, że to wspomnienia Ukraińca.
Jako pierwszy tym cytatem posłużył się Wiktor Poliszczuk, postać znana i dosyć kontrowersyjna, ale nie jest ta osoba na tyle istotna aby omawiać tutaj ciemne strony jego biografii. Poliszczuk powtórzył ten cytat kilkakrotnie w swoich pracach a za nim również inni polscy "histerycy" a czasem również historycy (miedzy innymi Czesław Partacz). Cytat ten pojawia się również systematycznie w publicystyce zajmującej się Tragedią Wołyńską.
Iluzjoniści posunęli się nawet do tego, że omawiany cytat - dotyczący wydarzeń na Wołyniu z roku 1943, wykorzystują jako opis zbrodni z roku 1944 na Podolu: https://pl.wikiquote.org/wiki/Zbrodnie_w_Wi%C5%9Bniowcu
Jest jednak pewien dosyć istotny niuans, na który do tej pory w Polsce żaden z historyków (przymykanie oczu?) nie zwrócił uwagi - cytat ten to klasyczna manipulacja. Niby nie fałszywka - gdyż słowa te rzeczywiście padają w książce Podworniaka, ale właśnie na tym polega sztuka manipulacji politycznej - kłamać i fałszować poprzez półprawdy.
Aby najlepiej zademonstrować na czym polega omawiana perfidia środowiska pseudohistoryków kresowych zacytujmy dłuższy fragment z tej książki: (wycinek wykorzystywany w Polsce wydzielony jest pomarańczowym kolorem):
" W niemieckiej policji, jaka przyszła na miejsce ukraińskiej, było wielu Polaków i nie była ona miejscowa, ale pojawiła się u nas z głębi Polski.
Policja ta z wielką brutalnością mordowała ludność ukraińską.
Kiedy Niemcy wysłali ich do spalania jednej ukraińskiej wioski, podpalali pięć lub sześć. Docierały do nas również pogłoski, z ukraińskich ziemi za Bugiem w tzw. Gubernatorstwie Generalnym, że polscy partyzanci okrutnie prześladują nasz naród. Nie wiadomo, czy te pogłoski były prawdziwe, ale zapalały one w narodzie nienawiść do Polaków. Oczywiście, że w tym wszystkim zamieszani byli Niemcy, a być może również bolszewicy, robili oni wszystko aby skłonić dwa zniewolone narody do wzajemnej walki.Dlatego Niemcy w GG powoływali policję ukraińską w celu stłumienia polskich powstańców, a polską policję wysyłali na Wołyń. Tak wybuchła pomiędzy Polakami a Ukraińcami nikomu niepotrzebna bratobójcza walka. Przyniosła ona wiele niewinnych ofiar z jednej i drugiej strony, z korzyścią dla wrogów Polski i naszych wrogów.
O wydarzeniach na Hrubieszowszczyźnie dowiedzieli się ukraińscy powstańcy na Wołyniu i rozpoczęli z takim samym okrucieństwem odpłacać Polakom za krew swoich braci.
Nie było wtedy u ludzi litości, miłosierdzia, nie było najmniejszej iskry sumienia, ludzie stali się zwierzętami. Wydawało się, że diabeł i jego mroczna moc wyszedł z otchłani i wziął w posiadanie ludzkie serca.
Na przykład zdarzały się przypadki, że Polacy złapawszy Ukraińców, wiązali ich miedzy sobą za pomocą drutu kolczastego, a następnie oblewali benzynę i podpalali. Tak samo okrutne zbrodnie stosowali Ukraińcy. Najstraszniejsze było to, że w ten sposób mordowano niewinnych ludzi Polaków i Ukraińców. Bo zazwyczaj nie mordowano powstańców, a ich matki, ojców, bracia i siostry. Kiedy z rąk polskich ginęła rodzina partyzanta Ukraińskiej Powstańczej Armii, to ten stawiał sobie za cel aby zemścić się w ten sam sposób Polakom. To samo robili Polacy z Ukraińcami. I trudno było zrozumieć, że to wszystko robią chrześcijanie, którzy w niedzielę chodzili do cerkwi lub do kościoła
Ludności polskiej na Wołyniu nie było zbyt wiele, ale ci, którzy byli w naszych wioskach, pilnie śledzili za ruchami naszych partyzantów i donosili o nich w miastach polskiej policji.
Dlatego ukraińscy powstańcy wydali odezwę do Polaków, aby opuścili wioski i przenieśli się do miast. Każdej rodzinie powieszono na drzwiach odezwę, z podaną datą do kiedy muszą opuścić wioskę.Niektórzy Polacy usłuchali rozkazu i natychmiast udali się do miasta, ratując swoje życie.
Ale inni nie słuchali groźnego nakazu. W szczególności, ci z Polaków jacy na Wołyniu urodzili się, dorastali i uważali, że ich ojczyzna jest tutaj. Wielu z nich nie potrafiło nawet mówić poprawnie po polsku.
Po określonym w odezwie czasie partyzanci napadali na wsie, w których mieszkali Polacy i wszystkich, którzy nie uciekli do miasta, zabili. Zabili bez najmniejszego ludzkiego serca, bez ludzkiego sumienia. Zabijali małe dzieci, chorych starców, zabijali każdego Polaka. Wszystkie polskie gospodarstwa spalili. Pamiętam, jak właśnie tej nocy wyszedłem za swój sad na pole. Za górką leżała niewielka polska wieś. Nad nią wznosiły się kłęby czarnego dymu i ognia. Było słychać ryk bydła, krzyk ludzi, karabinowe strzały. Tam odbywał się straszny sąd, zawitała tam okrutna zemsta, niemiłosierna ludzka nienawiść. Na prawo za lasem - druga pożoga, bo tam również na wpół polska wieś. Patrzyłem w tamtym kierunku i moje serce rozrywało się od bólu. Na moich oczach pisała się straszna historia naszej ziemi, pisała się krwawymi literami, pisała się niewinną krwią. I co winne są te małe dzieci, kto rozpoczął i po co rozpoczął to straszne ludobójstwo?
Daleko za górą, w pobliżu miasta, paliły się ukraińskie wioski, podpalone przez Polaków. Pasma światła oświetlały ciemne niebo, a wystrzały z automatów niosło echo po całym powiecie.
Następnego dnia okazało się, że w pobliskich wsiach nie było żywego Polaka, z wyjątkiem tych, którym udało się uciec w ogniu do miast. W wioskach bliżej miast tej strasznej nocy wymordowano zaś bardzo wielu Ukraińców i to nie była jedna taka noc, ich było więcej. I nie wiadomo, jakie zło, jaka siłą popychała ludzi do takiego strasznego rozlewu krwi, do popełnienia tych mordów."
Tutaj wszelkie podsumowania są zbędne, można tylko dodać, że właśnie takimi działaniami jak powyższe manipulatorzy i oszuści jątrzą i wzbudzają kolejne fale nienawiści pomiędzy naszymi narodami, jednocześnie uśmiechają się mówiąc do nas: "Tylko prawda was wyzwoli".
I właśnie taka jest "gorzka prawda".
Dobrodziej