Genocyd w Słobódce Koszyłowieckiej: analiza fałszu.

2017-08-20 14:42

 

 

 

Na przykładzie jednej niewielkiej wsi, Słobódki Koszyłowieckiej, położonej w rejonie zaleszczyckim na Tarnopolszczyźnie, możemy wszyscy się przekonać, jaką wątpliwą wartość ma polskie szacowanie strat, wynikłych w czasie konfliktu polsko-ukraińskiego…

Dzięki panu  Wołodymyrowi Mohylukowi możemy się dowiedzieć, ile prawdy, a  ile fałszu jest w polskich wyliczeniach. I jest to zaledwie jedna zbadana wioska, a ile pozostaje jeszcze miejscowości nie sprawdzonych w całej Zachodniej Ukrainie?  

Prawda nie kłamie, kłamią ludzie.

 
Dobrodziej
 
 
 
                                          
 
 Informacja wyjściowa

Zwyczajnie, dla tych, kto „w temacie”, ta mapa nie przedstawia jakiejkolwiek wartości, bo jest znana od dawien dawna. Na nieszczęście, i wiem to już długo z własnego doświadczenia, tych, którzy są  „w temacie” jest niezwykle mało, mniej jednego promila. Pod koniec lipca zwróciłem się do pewnego  wojewódzkiego prominenta . Na pierwsze moje pytanie: „Czy wie?”, odpowiedział: „Tak, sprawę badaliśmy, omawialiśmy i przyjęliśmy rezolucję”.  Drugie pytanie: „ A w województwie?” wywołało szczere zdumienie: „To nie nasza sprawa, to – Wołyń”. Ta mapa zapewne dała mu powód wątpić w moje zdolności rozumowe . A ja mu  tych wątpliwości tak i nie rozwiałem …

 

Mapa w skrócie nazywa się „ Obszar Zbrodni Wołyńskiej” . Zamieszczona jest w broszurze t.zw. „Materiałów dydaktycznych dla szkół ponadgimnazjalnych”, wydanych przez polski IPN w 2013r.

 
 

Wszystkie wygodne dla „kresowiaków” materiały zebrano, połączono i sklasyfikowano w 4 tomach. Dla przykładu, województwa tarnopolskiego dotyczy dziełko wydane w 2006 roku pt. „ LUDOBÓJSTWO DOKONANE PRZEZ NACJONALISTÓW UKRAIŃSKICH NA POLAKACH W WOJEWÓDZTWIE TARNOPOLSKIM 1939-1946” autorstwa  Henryka Komańskiego i Szczepana Siekierki. Analogicznie sprawa się ma ze Lwowem i Stanisławowem, Wołyniowi poświęcono dwa tomy. W tomie dotyczącym Tarnopolszczyźny, mojemu powiatowi zaleszczyckiemu poświęcono: 24 strony informacyjne, 21 stron ze„ świadectwami świadków”, 7 stron z „ oskarżycielskimi zdjęciami” oraz 8,5 strony „ dodatków”. 

W tabeli wygląda to tak: 

 
Co ciekawe, jeśli zsumować 1 kolumnę, brakuje prawie 200 „ofiar”, 
zaś w drugiej kolumnie nie wystarcza prawie 120. 

			
 
Zatem – Słobódka Koszyłowiecka...
 
 
 

                           50 zamordowanych Polaków 

 

We dwóch z ojcem, przy pomocy około półsetki  krewnych, potomków i sąsiadów tych, którzy zginęli, znaleźliśmy 17 osób (8 Polaków z „czysto” polskich rodzin, 2 Polaków i 1 Ukrainkę z polsko-ukraińskich rodzin, 2 Ukraińców i 4 Polki z ukraińsko-polskich rodzin).  Tyle! 

Bez „ogonka”,  to zaledwie TRZECIA CZĘŚĆ z   figurujących w polskich źródłach  50 zamordowanych  Polaków.  Współczynnik rzetelności – 0,34 !

 

  •    W boju z OUN zginęło 5 Polaków z polskich rodzin (5 członków bojówki AK  zginęło w walce z bojówką OUN). Nazwiska są ustalone!

 

  •   3 Polaków z polskich rodzin rozstrzelano na środku wsi prawdopodobnie przez OUN (?). Trzech uzbrojonych Polaków przybiegło do rady sołeckiej, gdzie sołtys, bez wiedzy sekretarza organizacji  komsomolskiej i członków rady, pilnował ich pepeszy. Złapanych bojówkarzy rozstrzelano 300 metrów od budynku rady sołeckiej, w pobliżu cerkwi. Kto strzelał? Możliwe, że oddział rajdowy OUN lub UPA, albo SB OUN. Nowy sekretarz rady sołeckiej w oficjalnej notatce napisał : „Sprawcy nieznani”.  Z rozstrzelanych  bojówkarzy dwóch było „wielozadaniowcami”, czyli informatorami i zaopatrzeniowcami zarówno NKWD  w Tłustem, jak i przekształconego z jednostki AK „istriebitielnogo” oddziału samoobrony w Czerwonogrodzie. Rozstrzelany na środku wsi prawdopodobnie (?) przez OUN (?) Ukrainiec  z ukraińsko-polskiej rodziny był sekretarzem rady sołeckiej i czwartym zabitym. Nazwiska rozstrzelanych są ustalone!

 

  •    3 Polki z ukraińsko-polskiej rodziny zabito we wsi, w niewyjaśnionych okolicznościach.  Żona (Polka) i 2 córki Ukraińca, członka OUN, zostały uśmiercone nożami  w nocy przez nieustalone osoby. Nazwiska ofiar są znane!

 

  •  1 Polkę z ukraińsko-polskiej rodziny zabito w wiosce, na pewno przez OUN. Oddział OUN  zabrał ją (i wiemy za co!), po czym słuch o tej kobiecie zaginął. Jej nazwisko również jest ustalone!

 

  •   1 Ukrainka z polsko-ukraińskiej rodziny…                                                                     Tragedia jednej rodziny: syn Polaka i Ukrainki zаginął jako żołnierz UPA, córka – likwidowana jako informatorka  NKWD. Nazwisko ustalone!

 

  •    1 Ukrainiec z ukraińsko-polskiej  rodziny, zаginął jako żołnierz UPA. Nazwisko ustalone!

 

  •    1 Polak z polsko-ukraińskiej rodziny.zаginął jako żołnierz UPA. Nazwisko ustalone!

 

  •    1 Polak  z polsko-ukraińskiej rodziny zabity we wsi, w niewyjaśnionych okolicznościach. Nazwisko ustalone!
  •  

Pytanie tylko, kto z nich zginął tylko dlatego, że był Polakiem, bo przecież taki jest wyznacznik  dość mgliście pojmowanego „genocydu”???

 

  • Jest kolaboracja (współpraca z wrogiem)! Za nią należy się likwidacja!                                      Więc Ukraińcy likwidowali!

 

  • Są polskie jednostki podziemne. Są wrogiem! A wroga się likwiduje!                                     Więc Ukraińcy likwidowali!

 

  • Jest zdrada swoich! Za zdradę – likwidacja!                                                                     Więc Ukraińcy likwidowali!

 

  • Zginęli jako żołnierze UPA. To już zakrawa na absurd!

 

  • Zabici we wsi w niewyjaśnionych okolicznościach.                                                                   A jakie to były okoliczności? Możliwie – OUN. Ale to tylko jedna z możliwości!

 

 

 

                                         3 ustalone nazwiska 

 
 

Z polskich ustaleń wynika, iż „w lipcu 1944r. w nocy na polskie domy napadł  oddział UPA, który  obrabował kilka dworów i zamordował 24 osoby”. Zidentyfikowano 3 osoby, reszta – bezimienni.

Ustalone nazwiska to:

1. Krajewski Stanisław – „właściciel kamieniołomów. Mężczyźnie odcięli głowę i podrzucili pod drzwi jego domu. Jego żona dostała pomieszania zmysłów, a ich dzieci trafiły do Domu Dziecka".

2. Kuliczkowski – miejscowy kowal (bez dodatkowych wyjaśnień).

3 Tatomyr – rolnik (bez dodatkowych wyjaśnień).

 
 
 
<div class="_h2z _297z _usc _usg" id="u_42_5" style="background-image: url(" https:\="" \="" scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net\="" v\="" t1.0-9\="" 20294524_1946593482288183_7101708856369658979_n.jpg?oh="01f72084a51e4b466e623f734f83cf90&oe=59EB1A6A&quot;);padding-bottom:" 15.525114%;"="">  посилання: https://www.stankiewicze.com/ludobojstwo/1944_5.html

 
  • Zaprzeczenie kłamstwu nr   1.            

W maju – lipcu 1944r. wszyscy mieszkańcy Słobódki i  innych wiosek, położonych na lewym brzegu rzeki Dżuryn, zostali wysiedleni z pasa przyfrontowego 1 Gwardyjskiej Armii ZSRR.

 

  • Zaprzeczenie kłamstwu nr  2. 

Krajewski Stanisław w rzeczywistości był średnio zamożnym rolnikiem, pochodzącym  z dość dużego rodu:  21 osób w  7 rodzinach, z których 5 rodzin wyjechało do Polski. Sam Krajewski zniknął bez śladu pod koniec lata gdzieś między Słobódką, gdzie znajdował się batalion oraz sztab i magazyny pułku,  a folwarkiem Czachor, w którym mieściły się magazyny dywizji 1 Gwardyjskiej Armii ZSRR. Ciała Krajewskiego nigdy nie znaleziono. Jego żona dożyła starości i umarła zdrowa na umyśle. Wychowała troje dzieci, które ukończyły wiejską szkołę. Jeden z braci wyjechał do Polski, drugi pozostał w Słobódce do samej śmierci, a jego syn i córka mieszkają w niej  do tej pory.

 

  • Zaprzeczenie kłamstwu nr 3. 

Kuliczkowski był młynarzem a nie kowalem, był jednocześnie aktywistą rady sołeckiej. Biegał po wiosce z przewieszoną przez pierś pepeszą  oraz kursował  pomiędzy Towstym, gdzie mieścił się oddział rejonowy NKWD, a Czerwonogrodem, w którym działała AK przekształcona w „istriebitielnyj” oddział samoobrony. Został rozstrzelany 2 września 1944r. wraz z 2 Polakami i Ukraińcem.

 

  • Zaprzeczenie kłamstwu nr 4. 

Jan Tatomyr wcale nie zginął, a zaciągnął się do Wojska Polskiego, potem zaś zamieszkał w Polsce.

 
 
 Na zdjęciu weselnym – Jan Tatomyr (1) i czworo jego bliskich krewnych (2-5), urodzonych w Słobódce. 
Troje z nich „uciekło” przed „eksterminacją” czy też „genocydem” dopiero w 1957 roku, zaś w roku 1958 nadal byli żywi i zdrowi.
W wiosce pozostały 4 siostry, do których Tatomyr przyjeżdżał w 1977 roku, szósta - „uciekła” z Chorostkowa od „genocydu”!  
 
 
 

            „Bezkrwawe ofiary słobódzkiego genocydu”

 
 

W tabeli (zdjęcie 2) wymieniono 300 wypędzonych (wysiedlonych) Polaków i 56 spustoszonych (spalonych) dworów. Jednak w świecie rzeczywistym istnieją inne fakty i inne liczby, a mianowicie:

·         Polaków – osadników było 34 rodziny i 153 członków rodzin.

·         Miejscowych Polaków – 54 rodziny, 166 członków rodzin

·         Polsko-ukraińskich rodzin -17, członków rodzin – 73 (46 Polaków i 27 Ukraińców).

·         Ukraińsko-polskich rodzin – 17, członków rodzin 80 (42 Polaków i 38 Ukraińców).

·         Wywieziono na Syberię – 162 Polaków, w tym 153 osadników (wywózka odbyła się  13 lutego 1940r.)

·         Wyjechało do Polski – 174 członków polskich i mieszanych rodzin: miejscowych Polaków – 139, członków polsko-ukraińskich rodzin – 17, członków ukraińsko-polskich rodzin – 18 (5 Ukraińców).

 

Jeśli uważać za wygnańców  162 osoby wywiezione na Syberię i 174 osoby, repatriowane do Polski (liczba dość prawdziwa, margines błędu wynosi 12%), to zasadne jest pytanie – KTO ICH WYPĘDZIŁ? 

Trzy rodziny wyjechały dopiero w 1957 roku. Czemu ich nikt nie WYPĘDZIŁ lub ZAMORDOWAŁ? Przed kim oni uciekli?

9 członków polskich rodzin, 25 członków polsko-ukraińskich i 29 członków ukraińsko-polskich rodzin w ogóle nie wyjechało. DLCZEGO ICH NIE WYPĘDZILI?

Odpowiedź jest oczywista : z jednej strony mamy zlikwidowanych jeszcze za okupacji niemieckiej 5 akowców: 3 Polaków i jednego, który „przyłączył się” już za Sowietów oraz dwóch tajnych współpracowników, z drugiej zaś - 174 Polaków spokojnie sobie wyjeżdżających do Polski, chociaż mogli i nie wyjeżdżać. Miesiąc-półtora przed odjazdem eszelonu tylko 7- 8 polskich rodzin wybrało się z wioski do punktu zbiórki w Towstem (może mieli jakieś grzeszki na sumieniu?). 

Niemniej, regularnie i bez przeszkód, nawiedzali oni wioskę, przychodząc  po prowiant i domowe rzeczy.  Nawet w wiosce nocowali i to w rodzinach mieszanych i ukraińskich!

 

Natomiast prawdziwa tragikomedia zaczyna się w związku ze spustoszonymi (spalonymi) dworami.

34 z nich, według  prawa administracyjnego,  nie należało do Słobódki. W wyniku jakichś niejasnych kombinacji wyborczych były one wydzielone w odrębną gromadę wraz z 6 polskimi dworami wiejskimi (żaden polski „świadek” jakoś o tym nie wspomina, może po prostu o tym nie wie?) . 

Sprawa dotyczy przede wszystkim osadników. Po ich wywózce na syberyjskie „ kurorty”, w tym miejscu zorganizowano kołchoz, gdzie ludzie doili krowy i dostarczali ich mięso dzielnym radzieckim „sokołom” z lotniska POPOWCE. 

Wszystkie zabudowania rozebrali dla tychże „sokołów”, aczkolwiek o sobie również nie zapomnieli. Gdy skończyło się mleko, mięso, blacha, drzewo, cegła i kamień, skończył również kołchoz! A 3 lipca 1941r. przepadli również „sokoły”.

·        Gdzieś około 30 chat spalili 8 maja 1944r.dzielni „kaszowary” z 1 Gwardyjskiej Armii ZSRR . Wymyślili oni nowy sposób maskowania,  wyprowadzając komin kuchni polowej pod słomianą strzechę. Cała ulica poszła z ogniem – NIE POLSKA ulica, lecz mieszana!

·         Jeszcze 20 chat SPALILI „dzielni obrońcy” z NKWD  i „istiebitielnogo” batalionu. Udając „krwawą bitwę”,  „bohatersko” zamordowali oni dwóch i tak już umierających żołnierzy UPA  w ich kryjówce pod chatą i bronią ogniową podpalili najbliżej stojące budynki. Tylko chata mojego dziadka się obroniła: nie chciała się palić, tylko krokwie są osmolone aż do tej pory, a kilkanaście płyt wspaniałej cieszyńskiej blachy w 1967r. trzeba było zastąpić nieckami z któregoś nadbałtyckiego kraju.

·         5 chat spalonych zimą 1947r. to także sprawka NKWD, likwidującego w owym czasie ostatnią kryjówkę OUN. W jednej z tych chat, wraz z Ukraińcami z OUN spalił się również Polak- żołnierz UPA. Wtedy to skutecznie zniszczono ogniem całą grupę chat. 

·         Jedna jedyna polska chata spaliła w środku nocy, zimą 1945r. Teraz by pewnie zrzucono winę na instalację elektryczną, ale wieś zelektryfikowano dopiero w 1965 roku. W pozostałych, niespalonych przez „kaszowarów” i NKWD, chatach zamieszkali przesiedleńcy z Polski.

 

 

 

Taki oto „genocyd” mamy w Słobódce Koszyłowieckiej !!!

 

 

 

Anton Mohyluk – emerytowany nauczyciel, mieszkaniec wsi Słobidka

Wołodymyr Mohyluk – emerytowany nauczyciel, mieszkaniec m.Borszcziw